Najnowsze wpisy


maj 31 2016 Facet
Komentarze: 0

 Poznałam faceta, prawdziwego faceta, i go straciłam .

 
Zacznę od początku. To nie była miłość z pierwszego wejrzenia, ale jak myślałam już potem, do ostatniego.
 
Spotkaliśmy się na uczelni, tzn on mnie zauważył i kiedy po raz pierwszy do mnie napisał, to nawet nie wiedziałam że chodzimy do tej samej grupy dziekańskiej. Nie chciałam z nim a ni na kawę wyjść ,a ni pisać. Ale zaskoczył mnie.Kiedy miałam depresje i napisałam o tym na fb(wiem, dziwnie brzmi), to otrzymałam od niego sms, iż banany są najlepszym lekiem na taką chorobę. Pomyślałam wtedy, że jest dziwny i nienormalny, ale kiedy na następne zajęcia przyniósł mi banany, to byłam naprawdę zaskoczona i umówiłam się z nim.
 
Nasza pierwsza randka nie była z tych , o których opowiadają dzieciom czy wnukom, ale była ciekawa. Ponieważ wtedy byłam na drugim roku studiów, a jestem Ukrainką , więc mój polski był na poziomie: "tak", "nie", "nie wiem", "hej", "pa", no i może jeszcze parę słów znajdowało się w moim słowniku. Ciężko było rozmawiać nie mówiąc już o tym że nie mogliśmy się porozumieć. Ale w naszym przypadku alkohol zrobił swoją sprawę i po trzecim piwie zaczęliśmy nie tylko rozmawiać ale i śmiać się.
 
Po czym nasze stosunki rozwijały się powoli, ale jak w najlepszym kierunku. Podobał mi się tym, że lubił mnie, pomagał , gotował, pisał(ze dzwonieniem było gorzej),uczył polskiego, żartował, poprawiał humor, robił niespodzianki.
I cały czas mnie zaskakiwał. 
 
Pamiętam, jak zaprosił mnie do siebie(była burza), zsunął sofy w salonie, polał wino, pokroił arbuz w serduszka i oglądaliśmy filmy przez cały dzień. Przez ten cały czas trzymał mnie w ramionach. ale nasze historie zawsze były nienormalne i dla tego zawsze odróżnialiśmy  się od wszystkich. W tym dniu było niby wszystko jak miało by być, tylko ja rozbiłam lampkę z winem i zaczęliśmy pić z butelki.
 
Pamiętam, jak byliśmy u jego kuzynki na weselu. Para młoda poprosiła żebyś zamiast kwiatek zaprezentować im zabawki.(Chcieli oddać ich do domu dziecka, byłam dumna z takich ludzi).Pomyślałam kupić misia na Ukrainie, ale pojęcia nie maiłam jaki ma być. Więc kupiłam największego(a był on większy ode mnie). Wyobraźcie zdziwienie jego rodziców (a w ten dzień poznałam ich po raz pierwszy) , kiedy zobaczyli mnie z takimi torbami.(jego mama pomyślała, że ze swoją pościelą do nich przyjechałam). Ale para młoda była zadowolona takim prezentem i goście ,jak i my,też mieli z czego się pośmiać. 
 
Pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha, 16 kwietnia 2012 roku o 2:45, odwdzięczyłam jemu tym, że pierwszy raz mu zaufałam i siadłam z nim na moto. To były uczucia, których nie opiszę słowami. Bo strach, adrenalina, podniesienie, szybkość, miłość zmieszały się w jedno.
 
Pamiętam, jak zadzwonił do mnie 1 stycznia 2014 i powiedział, że tęskni za mną i jedzie na Ukrainę. Nie wiem jakie emocje mnie wtedy ogarniały ale, moja mama była w szoku, tata w sumie się cieszył, że pozna faceta, który lubi go córkę, babcia zmartwiona tym, że jest polakiem. Ale wszystko przeżyliśmy i wychodziło nam ze wszystkim najlepiej. 
 
Teraz jak piszę to zastanawiam się , ze chyba to nie było najlepiej, ale dla nas to było obojętne. Byliśmy razem i kochaliśmy. A na tym polega szczęście . 
 
Pamiętam jeszcze historie, jak pierwszy raz spędzaliśmy walentynki ( nie wiedziałam co mu kupić, a koleżanki mówiły, że ma to być jakikolwiek drobiazg). Kupiłam mu koszulkę, a on mnie znowu zaskoczył(bransoletka, wino i żółte róże)Byłam kochaną i to czułam. Od tego dnia nigdy nie spędzamy tą święto w tym samym mieście.
W 2015 roku spełnił moje małe marzenie( Zakopane, Morskie oko) może znowu nie wszystko nam wyszło, bo przyjechaliśmy późno, więc musieliśmy zostać na noc(wolnych noclegów nie było) Ale i z tym sobie poradziliśmy. Zjedliśmy kolacje w restauracji, a potem piliśmy, mówiąc przy każdym łyku sobie toasty. 
W 2016 znowu mnie zaskoczył, kiedy dałam mu prezent(mam nadzieje, że ma go teraz przy sobie, bo napisałam za co go kocham, a to się nie zmieniło), dał mi swój(który był dla mnie idealny) i zapytał czy mam paszport, bo jedziemy do Czech. to był wyjątkowy dzień i potwierdził naszą tradycje spędzania Walentynki każdego roku w innym mieście. 
 
Nie będę już dalej rozpisywać jak spędzaliśmy wolne dni, jak zwiedzaliśmy nowe miejsca, jak usypialiśmy czy budziliśmy się razem , jak czytał mi książki głaskając po głowie, jak chodziliśmy na imprezy,jak zrobił mi akwarium,jak mnie całował, jak otrzymaliśmy dyplomy, jak tęskniliśmy za sobą,ile filmów oglądnęliśmy, ile kilometrów przyjechaliśmy, ile kawy wypiliśmy i najważniejsze ile słów o miłości(która jest zawsze i na zawsze) powiedzieliśmy.
 
Ale zranił mnie , po wszystkim co przeżyliśmy, zranił mnie.Nie mówię, ze była w tym tylko jego wina, ale zranił mnie. Przez zwykłą kłótnie, prze wspólną upartość i egoizm, przez emocje, których nie kontrolujemy.
 
Nie wiem czy kiedyś będę mogła wrócić do normalności, czy jeszcze kiedyś moje serce zaufa i pokocha kogoś ponownie. Lubię czytać książki, ale nie wierzyłam w jedną rzecz , jak może boleć dusza czy serce, ale teraz wiem, to coś, co nas zjada ze środku i nie daje możliwości normalnie żyć.
 
Mam też nadzieje , że kiedyś to przeczytam i się uśmiechnie, bo zostano tylko te dobre wspomnienia. Bo jak to mówią : "miłość nie obraża i nie obraża się"